Jeszcze dekadę temu nosiliśmy zegarki, by sprawdzić godzinę, a słuchawki – by słuchać muzyki. Dziś zarówno jedno, jak i drugie, to zaawansowane urządzenia medyczne. W erze starzejącego się społeczeństwa, zwłaszcza w USA, to właśnie niewielkie sensory na ciele seniora stają się cichymi sprzymierzeńcami zdrowego i bezpiecznego życia.
Mowa o wearables i earables – czyli urządzeniach do noszenia na nadgarstku i… w uchu. Brzmi futurystycznie? A jednak to już teraźniejszość.
Ucho – nowe centrum dowodzenia
Dlaczego właśnie ucho? Bo to jedno z najbardziej stabilnych miejsc w naszym ciele – ma przewidywalną temperaturę, jest dobrze unaczynione i… wygodne do monitorowania. Dlatego coraz więcej firm projektuje inteligentne słuchawki, które robią znacznie więcej niż tylko odtwarzają podcasty.
Przykłady zastosowań earables:
- mierzenie tętna, saturacji i temperatury,
- wykrywanie upadków dzięki czujnikom równowagi,
- analiza poziomu stresu przez HRV (heart rate variability),
- w niedalekiej przyszłości: pomiar nawodnienia i glukozy.
To wszystko bez kabli, skomplikowanych aplikacji czy uczenia się obsługi. Po prostu – wkładasz do ucha i czujesz się bezpieczniej.
Nadgarstek – osobisty ratownik medyczny
Z kolei wearables – smartwatche i opaski – rozwijają się równie dynamicznie. Zmieniły się z modnego gadżetu w narzędzie prewencyjnej opieki zdrowotnej, szczególnie przydatne osobom 60+.
Kilka funkcji, które już dziś oferują:
- EKG i wykrywanie migotania przedsionków (np. Apple Watch),
- przypomnienia o lekach i nawodnieniu (np. Withings),
- detekcja upadków i automatyczne powiadamianie bliskich,
- monitorowanie snu i aktywności fizycznej,
- integracja z platformami telemedycznymi.
To nie tylko technologia. To codzienna tarcza ochronna.
Dlaczego to zmienia reguły gry?
Dla osób starszych regularne badania, wczesna diagnostyka i bezpieczeństwo w domu bywają trudne do pogodzenia. Dzięki urządzeniom noszonym na ciele:
- możliwe jest wczesne wykrywanie zagrożeń (np. spadek saturacji, gorączka, upadek),
- seniorzy zachowują niezależność – mogą dłużej mieszkać sami,
- rodzina i lekarz mają stały dostęp do danych, bez naruszania prywatności.
Rynek wart miliardy – i rosnący
W Stanach Zjednoczonych rynek medycznych wearables rozwija się błyskawicznie. Prognozy wskazują, że:
- Wartość rynku osiągnie ponad 70 mld USD do 2030 roku.
- Liczba użytkowników w grupie 60+ rośnie „o kilkadziesiąt procent rocznie” .
- Technologia jest stopniowo integrowana z systemami Medicare i prywatnymi ubezpieczeniami zdrowotnymi.
Co ciekawe, wiele startupów z branży AgeTech w USA inwestuje przede wszystkim w segment earables – uznawanych za mniej inwazyjne i łatwiejsze w codziennym noszeniu przez seniorów.
Przykłady rund inwestycyjnych i rozwiązania
- Oura (wearable ring)
Zamknęła serię D na 200 mln USD (wiosna 2025), co dało jej wycenę ~5,2 mld USD .
Urządzenie monitoruje sen, temperaturę ciała, HRV, poziom stresu. Coraz częściej używane przez osoby 60+ do wczesnego wykrywania anomalii zdrowotnych.
2. Ultrahuman (smart ring)
Indyjski gracz, ale popularny także w USA – zebrał 60 mln USD w Series B (2024), plus kolejne 35 mln USD w marcu 2024 .
Skupia się na monitorowaniu metabolicznym i kondycji fizycznej — obiecujące rozwiązanie dla seniorów.
3. Avation Medical (wearable)
Firma opracowuje neuromodulacyjne opaski leczące nietrzymanie moczu – uzyskała 22 mln USD w Series C, co dowodzi rosnącego zainteresowania medycznymi wearable’ami.
Dlaczego te inwestycje to przełom?
- Duże rundy jak Oura pokazują skalę i zaufanie inwestorów.
- Inwestycje w smart ringi potwierdzają wartość ciągłego, wczesnego monitoringu metabolicznego.
- Neuromodulacja w wearable’ach to przykład specjalistycznych zastosowań medycznych – krok poza fitness.
Inwestorzy wpompowali setki milionów w takie rozwiązania – bo wiedzą, że wearables i earables to nie gadżety, ale realne narzędzia profilaktyki i wczesnej diagnostyki. I to właśnie stanowi klucz do rewolucji AgeTech.
Przyszłość, która już trwa
Wearables i earables to nie trend – to nowa infrastruktura zdrowotna, która powstaje tam, gdzie jest najbardziej potrzebna: bezpośrednio na ciele osoby starszej. Przenosimy opiekę z klinik do domów, z papieru do chmury, z reakcji – do prewencji.
I może najważniejsze: technologia ta działa w tle, nie zakłócając codzienności, ale czuwając wtedy, gdy jest naprawdę potrzebna.
BG