Tryb przyciemniony Tryb jasny

Nowa codzienność po 60-tce. Jak Polska uczy się dbać o dobrostan seniorów

Troska o codzienność. Nie o fajerwerki, ale o to, by starszy człowiek nie czuł się ciężarem. By miał wybór, wpływ i bezpieczeństwo.
Dobrostan seniorów w Polsce Dobrostan seniorów w Polsce
Photo by Centre for Ageing Better on Unsplash

Choć temat dobrostanu osób starszych przez lata sprowadzano do opieki zdrowotnej i finansowej, dziś coraz więcej programów wychodzi poza te granice. Dają one szansę na realne zaangażowanie, samodzielność i kontakt z innymi – trzy filary, które w dużej mierze decydują o jakości życia po sześćdziesiątce.

Centra Aktywności Seniora

W wielu miastach działają dziś Centra Aktywności Seniora – przestrzenie, które nie przypominają już szarej świetlicy, ale tętnią życiem. Zajęcia z tańca, obsługi smartfona, warsztaty literackie, wieczory filmowe – to tylko część oferty. Uczestnicy nie są „biernymi odbiorcami zajęć”, ale współtwórcami programu. Często to oni prowadzą zajęcia, wymieniają się kompetencjami, a przy okazji budują wspólnotę, która staje się lekiem na samotność i apatię.

Rządowy program „Aktywni+”

Na poziomie centralnym działa m.in. rządowy program „Aktywni+”, który każdego roku wspiera setki projektów realizowanych przez fundacje, stowarzyszenia, biblioteki i lokalne domy kultury. Choć jego nazwa może sugerować działania rekreacyjne, w praktyce to program o znacznie głębszym znaczeniu – umożliwiający osobom 60+ dostęp do wiedzy, technologii, kultury i wspólnoty. Jednego dnia seniorzy uczestniczą w debacie o przyszłości miasta, innego uczą się, jak korzystać z aplikacji zdrowotnych czy napisać maila do wnuczki w Anglii. W małych miejscowościach, gdzie dostęp do oferty kulturalnej i edukacyjnej bywa ograniczony, powstają mobilne uniwersytety trzeciego wieku, grupy wsparcia dla samotnych wdów i warsztaty, w których doświadczenie życiowe staje się atutem, nie ciężarem.

To właśnie tu, w tych lokalnych, często niewidocznych na ogólnopolskiej mapie inicjatywach, program „Aktywni+” pokazuje swoją największą wartość – pomaga docierać do tych, którzy najczęściej zostają w cieniu. Osoby z niepełnosprawnościami, seniorzy mieszkający na wsi, ci, którzy przeszli żałobę, kryzys psychiczny, długotrwałą izolację. Dla wielu z nich spotkanie w domu kultury, kurs komputerowy czy wspólne gotowanie to nie „dodatkowa aktywność”, ale powrót do życia.

Uniwersytety Trzeciego Wieku.

Równie silnym filarem wspierającym dobrostan osób starszych są Uniwersytety Trzeciego Wieku. Ich historia w Polsce sięga lat 70., ale dziś są czymś znacznie więcej niż tylko „zajęciami dla emerytów”. Zmienił się ich język, format, dynamika. Oprócz wykładów z historii czy literatury, coraz częściej oferują kursy z psychologii pozytywnej, warsztaty z medytacji i treningu uważności, zajęcia z fotografii cyfrowej, podcastingu, programowania. Część z nich działa hybrydowo – umożliwiając uczestnictwo osobom, które nie mogą dotrzeć na miejsce. Coraz częściej to także przestrzeń dialogu międzypokoleniowego – seniorzy uczą młodszych, a młodsi uczą seniorów. Wspólnie prowadzą blogi, projektują aplikacje, tworzą archiwa lokalnej pamięci. To nie są „szkoły dla starszych”, lecz realne środowiska rozwoju osobistego – wolne od presji ocen, ale pełne ciekawości i pasji.

Rozwój kompetencji cyfrowych

Ważnym aspektem nowoczesnego dobrostanu jest też kompetencja cyfrowa. W świecie, który przenosi życie do aplikacji, e-maili, platform zakupowych, kontaktu przez wideorozmowy i komunikatory – brak umiejętności cyfrowych oznacza wykluczenie. Tu z pomocą przychodzą programy takie jak Latarnicy Polski Cyfrowej – sieć edukatorów, często samych seniorów, którzy uczą innych, jak odnaleźć się w cyfrowym świecie. Spotkania odbywają się w bibliotekach, szkołach, centrach aktywności – i są prowadzone z ogromnym wyczuciem. Bo nie chodzi tylko o to, by nauczyć, jak korzystać z przeglądarki. Chodzi o przywrócenie wiary, że „ja też mogę”. Że technologia to nie świat obcych, ale narzędzie, które może służyć każdemu – także po 70-tce.

Wreszcie – są też gminne i miejskie programy wsparcia, które nie zawsze mają ogólnopolski rozgłos, ale są nieocenione w codziennym życiu. Transport na wezwanie, gdy nie ma kto zawieźć do lekarza. Usługi „złotej rączki” dla osób samotnych, których nie stać na fachowca. Opaska telemedyczna, która w razie potrzeby połączy z dyżurnym ratownikiem. Sąsiedzkie sieci wsparcia – organizowane formalnie lub oddolnie. W jednym mieście to specjalna karta seniora, uprawniająca do zniżek i pierwszeństwa w kolejkach. W innym – program „opieki wytchnieniowej” dla starszych opiekunów osób z niepełnosprawnością.

Choć te działania różnią się skalą i dostępnością, łączy je coś zasadniczego: troska o codzienność. Nie o fajerwerki, ale o to, by starszy człowiek nie czuł się ciężarem. By miał wybór, wpływ i bezpieczeństwo. Bo właśnie ta cicha, systematyczna troska – o transport, o rozmowę, o ułatwienie – staje się dzisiaj najważniejszą formą inwestycji w godne starzenie się.

Przywrócić starszym osobom sprawczość i poczucie sensu.

Dobrostan seniorów w Polsce to nie tylko leczenie i świadczenia. To coraz częściej sieć drobnych i większych działań, które mają jeden cel: przywrócić starszym osobom sprawczość i poczucie sensu. Pokazać, że „jeszcze można”, że warto się angażować, dzielić wiedzą, wychodzić z domu, uczyć się nowego.

Dla wielu seniorów ten moment przełomu przychodzi nie nagle, ale w małych gestach: gdy po raz pierwszy dołączają do zajęć online, gdy ich głos zostaje usłyszany w lokalnym budżecie obywatelskim, gdy spotkają na warsztatach kogoś, z kim znów chce się rozmawiać. To nie są wielkie medialne wydarzenia – to cicha rewolucja codzienności. Ale właśnie w niej kryje się przyszłość, jakiej potrzebujemy jako społeczeństwo.

Czy Polska jest gotowa na pokolenie aktywnych 60-, 70- i 80-latków? W wielu miejscach – już tak. Tam, gdzie działają świadome samorządy, dobrze prowadzone domy kultury, nowoczesne biblioteki, organizacje pozarządowe, które nie traktują seniorów jak grupy do obsłużenia, ale jak partnerów do dialogu. Tam, gdzie senior to nie problem, ale zasób – nośnik pamięci, doświadczenia i potencjału.

W innych miejscach wciąż brakuje odwagi, infrastruktury i języka, który nie infantylizuje starości. Nadal zbyt często senior kojarzy się z „beneficjentem”, a nie liderem. Nadal brakuje inkluzywnej komunikacji, projektowania uniwersalnego, usług, które naprawdę odpowiadają na zróżnicowane potrzeby osób starszych – od bardzo aktywnych po tych w ograniczonej mobilności. Nadal nie traktujemy starzenia się jako etapu, który można dobrze zaplanować – jak awans, zmiana pracy czy narodziny dziecka.

A przecież kierunek jest jasny. Age-friendly nie znaczy „łatwe i ciche”. Znaczy: dostępne, godne i ambitne. Taki właśnie może być well-being 60+ po polsku. Taki, który nie mówi: „odpocznij, już nic nie musisz”, tylko pyta: „co chciałbyś jeszcze zrobić?”. Bo przyszłość demograficzna Polski nie jest wyzwaniem – jest szansą. Jeśli tylko zaczniemy traktować wiek nie jako granicę, ale jako nowy początek.

Anna Kaczmarska

Poprzeni
Opieka nad seniorem

Kiedy algorytm troszczy się o babcię. Intuition Robotics zmienia samotność w dialog

Następny
Armia przyszłości

Armia przyszłości: jak AgeTech odpowiada na wyzwania demograficzne w wojsku